Przechodząc do treningu:
Zaczęliśmy spokojnie, od drążków w galopie (po rozgrzewce, oczywiście)
Następnie, kilkukrotnie powtórzyliśmy ćwiczenie i przeszliśmy na drugą stronę.
Potem zabraliśmy się za skoki. Z krzyżaczkami obyło się bez buntów, konik chodził ładnie, jak na czterolatka fajnie wyliczał sobie foule
Niestety, po przejściu do stacjonat rozpoczęły się bryki i dzikie galopy, które na całe szczęście udało się opanować, po krótkiej "walce"
Oczywiście, nie ujęłam drugiego skoku, więc tu macie pierwszy:
Wyższych skoków z tego treningu nie mam, a doszliśmy do 70cm. To tyle na dziś! Wrzucę jeszcze tylko jedną fotkę ze słonecznej soboty!
papaaa
Mua
PS. przepraszam za jakość zdjęć ale było ciemno... .-.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz